
chwilowy przestój, ale już jestem. Ostatnie dni były dość zakręcone jak nie w drodze to zły humor, a raczej tragiczny, po psuł całe plany moich wpisów. Dziś przychodzę z ciężkim tematem, jakim jest właśnie humor przy chorobie tarczycy. Niestety spadło na nas to najgorsze. Nie dość że kobieta zmienną jest to jeszcze do tego choroba, która w dużej mierze wpływa na nasze zachowanie i humor.
Podziwiam tych facetów, którzy to wytrzymują :D ja bym do siebie
cierpliwości nie miała- i czasami nie mam. Przez spadek humoru- spada na nas
wszystko, każda mała rzecz to dla nas tragedia. Ostatnio miałam chęć zapaść się
pod ziemie i wyjść jak już mi przejdzie, o ile przejdzie. Chęć płakania co 5
min, nawet leżeć na łóżku było mi ciężko. Wiem jak, idiotycznie to brzmi,
ale niestety to czysta prawda.
Czemu wydaje mi się że jestem jakaś inna?

Ludzie, którzy patrzą na to z boku, pewnie już by mnie do
psychiatryka zamknęli. Kłótnie to nie ostra wymiana zdań a wojna... Niestety to
nie moja wina... Nawet najbardziej opanowana osoba przy chorobie tarczycy nie
dałaby sobie rady z tym, co się w trakcie kłótni dzieje w jego głowie. Nie wiem
jak, można wyjaśnić to, w prosty sposób, nie spotkałam się z jakimiś
publikacjami naukowymi, które wyjaśniałyby mi ta zależność, dlaczego akurat tak
się to wszystko dzieje (może za mało czytam, a może nie znalazłam nic
odpowiedniego). Jedyne, na co się natknęłam to to że w psychologii mowa jest o
określonych osobach (i tu uwaga :D osoby, które to przeczytają
stwierdzą ,, o tak to o mnie") wiec wracając, do tego typu
osób są to tzw. osobniki posiadające typ osobowości ,,C" lub
wykazujące wzór zachowania ,,C" nie wiem jak, mam to
interpretować (nie lubię psychologii, odkąd miałam ją na studiach, bo wszystko
jest w niej takie samo dla mnie, ale i tak różne).
Więc takie osoby są podobno:-niezdolne do gniewu,
-pełne poświęcenia dla innych,
- mało aktywne w życiu społecznym,
-nie potrafią bronić się przed negatywnym wpływem środowiska...hymmmm.
Wzór zachowania, o których mowa charakteryzuje się:
-introwertyzmem (czyli skupianiu się na własnych odczuciach, zamknięcie na świat, trudności utrzymania kontaktu z otoczeniem, a także brak umiejętności asertywnych) (dlatego ciężko przejść na dietę :D) Pozwolę sobie jeszcze wkleić inne cechy introwertyków, bo są bardzo ciekawe:
Introwertycy zwykle:
-zyskują energię, kiedy są w samotności, a tracą wśród ludzi,
-czerpią energię ze świata wewnętrznego, tj. uczuć, idei, wrażeń,
-są dobrymi słuchaczami,
-myślą, zanim coś zrobią lub powiedzą,
-utrzymują większy kontakt wzrokowy podczas słuchania kogoś, niż podczas mówienia do niego,
-mają niewiele zainteresowań, ale w każde zainteresowania bardzo się zagłębiają,
-tylko głębokie relacje z innymi nazywają „przyjaźnią”,
-wolą rozmowy w cztery oczy niż w grupie,
-mówią wolno, z przerwami,
-aby się skupić, potrzebują ciszy, nie lubią, gdy im się przerywa pracę lub jakiekolwiek inne zajęcie (np. dzwonkiem telefonu),
-korzystają z pamięci długotrwałej, przez co często mają uczucie „pustki w głowie” i mogą mieć problemy ze znalezieniem odpowiedniego słowa podczas rozmowy,
-lepiej niż ekstrawertycy radzą sobie z zadaniami wymagającymi skupienia uwagi,
-na studiach osiągają lepsze wyniki niż ekstrawertycy,
-łatwiej uczą się, czytając, niż przez rozmowę z innymi,
-wolą dowcip ujawniający niestosowność i niedopasowanie,
-pracują tak samo niezależnie od tego, czy są chwaleni, czy nie,
-nie lubią rozmów „o pogodzie”,
-mogą mieć trudności w zapamiętywaniu twarzy i nazwisk.
Siedząc i czytając, w głowie odhaczam sobie, to się zgadza i
to też. Przerażające... jak strasznie choroba może zmienić. Nie mam panaceum na
wszytko. Jak już pisałam o sobie, za dużo nie wiem, niestety jak chyba każdy,
ale każdą swoją wadę staram się niwelować. Chociaż walka z humorami to dla nas
ciężki bój a osoby, które tego nie wiedzą powinny okazać trochę cierpliwości i
zrozumienia. My z kolei powinniśmy być wdzięczni dla tych, którzy nam te zrozumienie
i cierpliwość dają, bo to tez nie jest takie łatwe. Nie jest łatwo ugryźć się w
język albo siedzieć cicho jak hormony tak buzują, że nie wiesz, co masz zrobić
ze sobą. Nie ma na to leku, a może jest tak jak na wszystko
samodyscyplina oraz ciągła praca nad sobą.Wydaje mi się, że przede wszystkim trzeba walczyć mimo wszystko nie poddawać się, łatwo jest powiedzieć ja już tak mam i nic nie robić ze swoimi wybuchami gniewu czy też humorami. (Przecież wystarczy powiedzieć, słuchaj, nie mam humoru dzisiaj, nic mi się dziś nie chce). Druga osoba powinna nas zrozumieć, ale co najważniejsze obserwować co z nami się dzieje alby w dobrym momencie próbować nam pomóc. Nie jest łatwo i nie będzie łatwiej, ale jeśli nauczymy się panować nad sobą, chociaż w jakimś małym stopniu to będzie nam łatwiej, nam i wszystkim dookoła.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz